Komiksy to fajna rzecz. Według mnie, to rozrywka na wielu poziomach. Nie to, że nie lubię czytać książek, ale dla takiego wzrokowca jak ja, to prawdziwa uczta. Niby ot dymki, panele i sekwencje obrazków, ale często przepiękne ilustracje.
Można sobie taki komiks pooglądać jak książkę z obrazkami, albo zadumać się nad treścią lub dobitną puentą w takim czteropanelowym krótkim komiksie w gazecie (np. Garfield, Mafalda). W nauce języka obcego też może być przydatny. Bo jeśli nie czujemy się na siłach czytać w oryginale, to komiks może być takim właśnie przejściem między łatwą lekturą czy filmem a książką. To medium świetnie sprawdza się również na lekcjach języków obcych: można układać historyjki, albo uzupełniać dialogi w dymkach.
Często wymienia się pisarza i
rysownika Wilhelma Busha za prekursora tego medium w Niemczech i chociaż
jego książka „Max i Moritz”, która ukazała się w 1865 r., to nie komiks, bo brakuje
w nim dymków i paneli, to bardzo mu do tego blisko. Ta bogato ilustrowana pozycja,
pisana wierszem, przedstawia w parodystycznym, satyrycznym tonie przygody małych psotników, opatrzone raczej czarnym
humorem i obecnie wątpliwym morałem.
Kolejną ciekawostką jest muzeum komiksu w Swarzenbachu nad Soławą. Zaciekawiona faktem, że w małej miejscowości w Bawarii znajduje się akurat takie muzeum zaczęłam drążyć temat. Okazało się, że Muzeum Komiksu i Sztuki Mówienia to taki mini Kaczogród! Robi się ciekawie - szukamy dalej! Skąd wzięły się tu postaci Disneya? Całe to zamieszanie wywołała Erika Fuchs, która mieszkała i pracowała w Schwarzenbachu, a także tłumaczyła amerykańskie komiksy. Ale jak przetłumaczyła! Postanowiła przełożyć komiks o przygodach Kaczora Donalda dla niemieckiego czytelnika w taki sposób, że ma się wrażenie, że akcja dzieje się w Niemczech, a nie w nieznanej i egzotycznej wtedy Ameryce. Nazwy sklepów, miejsc, które występują w komiksie istnieją naprawdę. Cały Schwarzenbach można zwiedzić z komiksem w ręku. Ale to nie wszystko, bo tłumaczka tchnęła drugie życie w kacze opowieści przypisując postaciom odrębne style mówienia. Czasem też pojawiają się w dymkach cytaty ze znanych niemieckich klasyków. Niektórzy mówią nawet, że Erika nauczyła Donalda i spółkę kwękać. Nie było tego w oryginale, gdzie postaci mówiły tym samym stylem, więc sięgnijcie koniecznie po niemiecką wersję Donalda, by przekonać się, jak to wygląda na prawdę.
A co możemy zobaczyć w muzeum? Oprócz stałej wystawy poświęconej życiu Eriki Fuchs - cały Kaczogród! Można nawet, jak Sknerus McKwacz, wykąpać się w wannie z pieniędzmi. Są również wystawy okresowe, np.: prezentujące komiksy z całego świata. A, i jest jeszcze pan w mundurku Donalda, co nazywa siebie „Donaldystą” i nie, nie uciekł ze szpitala. Wyobraźcie sobie, że w Schwarzenbachu odbywają się kongresy Donaldystów, czyli specjalistów od Donalda, którzy dywagują na poważne tematy, takie jak: religia w Kaczogrodzie, rody szlacheckie…
I kto by pomyślał, że tyle ciekawego jest do opowiedzenia o komiksie niemieckim.
Propozycje dla dociekliwych oraz wybrane komiksy dostępne w Wypożyczalni Literatury Pięknej i Obcojęzycznej w Starym Ratuszu:
https://tiny.pl/rn3fj |
"Nick Cave - mercy on me", Reinhard Kleist
https://tiny.pl/rn3fv |
https://tiny.pl/rn35m |