środa, 23 października 2024

IX Spotkanie Klubu Powieści Kryminalnych

 


 

 

1 października 2024 r. w Olsztynie podczas spotkania Klubu Powieści Kryminalnych DKK omawiano kryminały: "Kobieta z biblioteki" Sulari Gentill, "Kobieta z kabiny 10" Ruth Ware, "Kod 612: Kto zabił Małego Księcia" Michela Bussi oraz dzięki współpracy z Wydawnictwem CZARNE - "Źródło" Jędrzeja Pasierskiego.

Oto kilka recenzji, które napisali członkowie Klubu - stworzonego przy Wypożyczalni Głównej Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie:

 

„Biblioteczny świat” pełen ciszy i spokoju w labiryncie książek, izolacji od „zewnętrznej codzienności”, zmienności nastrojów i klimatów, doskonałe miejsce na ukrycie wszystkiego: zbrodni, tajemnic, namiętności, osobowości własnej nawet, znakomicie wykorzystała autorka do „popełnienia zabójstwa”. W lekturze „Kobiety…” nie powinno się „robić” przerw, gdyż nakazuje to powrót przypomnień akcji, zdarzeń, rozmów wcześniejszych. 

I nie jest właściwie ważne, że „na końcu” – tak jak to bywa -  morderca jest wskazany, warto wcześniej go wytypować.

JERZY

S.Gentill - Kobieta z biblioteki - Na początku książka wydaje się interesująca, lecz uwypuklony wątek poboczny (korespondencja z Leo) przeszkadza w skupieniu się na głównym temacie.

EWA Z.

"Kobieta z biblioteki" - Sulari Gentill - to książka, która wciągnęła mnie od pierwszych stron i trzymała w niepewności do końca. Akcja dzieje się na kilku poziomach, które z pozoru rozbieżne, wraz z rozwojem akcji wiążą się ze sobą.

Autorka (w powieści pisarka-stypendystka) spotyka swoich bohaterów w czytelni biblioteki w Bostonie, przygląda im się uważnie i powoli wprowadza w pisaną przez siebie historię. Całość nabiera tempa, gdy biblioteczną ciszę przerywa przerażający krzyk kobiety.

Równolegle, poznajemy korespondencję prowadzoną między autorką, a tajemniczym Leo, który swoimi radami stara się pomóc i uwiarygodnić powstającą historię, a między wierszami snuje swoją niecodzienną, chwilami mroczną opowieść.

"Kobieta z biblioteki"  to świetnie skonstruowana powieść, trzymająca w napięciu, którą przeczytałam z wielką przyjemnością. Wartka akcja, pełna nieoczekiwanych zwrotów, nieoczywiste zakończenie i bohaterowie, którzy zaskakują postępowaniem, mają swoje tajemnice i nie są tacy jakby się na początku wydawało. To książka, która ma to "coś" co wywołuje narastającą ciekawość, która nie pozwala przerwać czytania. To obowiązkowa lektura dla wielbicieli zagadek kryminalnych. Gorąco polecam.

EWA G.D.

Niezwykle intrygująca powieść w powieści. Sama historia "czwórki z biblioteki" była poprawna, nie jakaś porywająca, ale też nie nużyła. Natomiast prawdziwą gratką dla mnie były listy Leo. Muszę przyznać, że od początku dawał mi on vibe psychofana dającego "dobre rady". Nie sądziłam jednak, że okaże się on naprawdę niebezpiecznym typem (myślałam nawet, że to nie była prawdziwa wymiana maili, tylko jednostronny spam). Bardzo ciekawie i wydaje mi się, że dokładnie opisany został proces powolnej dekompensacji Lea. W pewnym momencie było to serio przerażające. Czułam się jak w odcinku Criminal Minds. I to właśnie była najlepsza część książki.

OLGA

 

Książka bardzo przypadła mi do gustu. Głównie dzięki bardzo ciekawej kompozycji. Jest to w zasadzie książka w książce, w której to książce bohaterka pisze książkę. Skomplikowane, ale bardzo ciekawie wykorzystane. Powieść składa się z rozdziałów zawierających historię młodej autorki z Australii, która dzięki stypendium odwiedza Stany Zjednoczone i piszę tu swoją nową powieść oraz z rozdziałów w formie listów od fana, które komentują tę historię, ale nie jako prawdziwe zdarzenia, ale jako powieść, którą dostał do zrecenzowania od autorki kryminałów. Zagadka kryminalna bądź właściwie zagadki są na dwóch poziomach. Na poziomie historii stypendystki i na poziomie listów od fana, który komentuje tę historię jako powieść. Bardzo mi się spodobał ten pomysł! Za minus książki uznałbym wyjątkowo łatwe nawiązanie relacji stypendystki z Australii z jej nowymi znajomymi oraz swego rodzaju dziecinność bohaterów. Szkoda, że autorka nie pokusiła się jeszcze, by przedstawić nam zagadkę kryminalną z książki, którą pisała stypendystka.

JAKUB

 

Tym razem miejsce zbrodni jeszcze bardziej spektakularnie wybrane: wycieczkowiec Aurora płynący po Morzu Północnym. Ofiara nieco bardziej typowa w literaturze kryminalnej, bo niechciana już żona z perspektywą użycia jej młodszego zamiennika, który też miał zostać wyeliminowany.

W roli pani detektywa "inteligentna dziennikarka" Laura Blacklock mająca opisać dziewiczy rejs Aurory dostrzega, a później już nie!, pasażerkę w tytułowej kabinie. „Spostrzegawczość” Laury, dla przyjaciół Lo, ma zostać wyeliminowana wraz z nią samą.

I się dzieje! Kolejne zamachy na Lo nie potrafiące jej spostrzegawczości wyciszyć, do finałowej ucieczki z Aurory i kąpieli?! w zimnych wodach norweskich fiordów.

„Przygodówka”, dobrze się czyta i szybko. Tylko Klubowi Powieści Kryminalnych zawdzięcza ona mój klubowy obowiązek jej lektury. A jeszcze jedno: Biblioteka także była na Aurorze, jakby inaczej, ale dziennikarka z niej nie korzystała i mijała drzwi do jej pomieszczeń dosyć obojętnie.

JERZY

"Kobieta z kabiny dziesiątej" - Ruth Ware - to zgrabnie napisany kryminał wg klasycznego schematu (Agatha Christie?): grupa ludzi umieszczona w ograniczonej przestrzeni, brak kontaktu ze światem, morderstwo: prawdziwe lub domniemane, powolne dochodzenie prawdy, ucieczka i pościg, a w końcu finał - nieoczekiwane rozwiązanie zagadki. Wszystko to tutaj znajdziemy... Już tytuł sugeruje miejsce akcji - luksusowy jacht. Bohaterowie to uczestnicy rejsu, morderstwo, któremu wszyscy zaprzeczają, i nieoczywiste zakończenie. "Kobieta z kabiny dziesiątej" to dobrze opowiedziana historia, świetna lektura na wakacje lub na jesienny, deszczowy czas dla wszystkich lubiących kryminalne zagadki w klasycznym wydaniu.

Ewa G.D.

Ocena: 3,5/5. Przyzwoity thriller. Nie do końca przepadam za tak zbudowanymi postaciami kobiecymi (dociekliwa kobieta z problemami natury psychicznej (tabletki) i alkoholowej odkrywa coś, czego nie powinna, później zostaje to wykorzystane przeciwko niej), ale tutaj jeszcze się wpasowało. Dobre tempo, porządna intryga. Generalnie przyjemnie się czytało, a końcówkę już w szczególności.

OLGA

R.Ware - Kobieta z kabiny dziesiątej - Jest to typowy kryminał. Książka trzyma w napięciu, jest interesująco napisana, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, wciąga.

Ewa Z.

Dziennikarka podczas rejsu próbuje rozwiązać zagadkę śmierci jednej ze współpasażerek luksusowego jachtu. W gruncie rzeczy książka przypadła mi do gustu, chociaż na pewno nie określiłbym jej mianem wybitnej. Nie ma jakichś większych minusów, jak i plusów (może z wyjątkiem rozdziałów przeplatających losy bohaterki, zawierających wpisy internetowe, notatki prasowe itp. stanowiące tło dla wydarzeń, które miały miejsce na statku i które to rozdziały trochę utrudniają próby rozwiązania zagadki).

JAKUB

 

 

 

 

Próba ustalenia przyczyn i powodów śmierci Antoine'a de Saint-Exupéry'ego, podjęta przez Jacquesa i Ondine z pomocą członków Klubu 812 wędrujących od jednego do drugiego członka, niby od planety do planety jak w „Małym Księciu”, kończy się jak można było przypuszczać – po szeregu różnych dywagacyjnych dialogów głównych bohaterów na… no właśnie na czym? 

Na tym się kończy, co już wiemy z „Małego Księcia”. Książki, którą należy przeczytać (być może po raz kolejny). Należy powrócić do tej filozoficznej bajki, którą zna „cały świat” (270 tłumaczeń na języki obce wg Wikipedii).

JERZY

 

Po książkę "KOD 612: Kto zabił Małego Księcia?" sięgnęłam z zaciekawieniem/autor !!/ i nadzieją na interesującą kryminalną historię.

Tymczasem propozycja Michel'a Bussi to poszukiwanie rzekomych powiązań między losami tytułowego, bajkowego bohatera "Małego Księcia", a życiem i tajemniczą, tragiczną śmiercią jej autora - Antuan'a de Saint-Exupery'ego. Poszczególne wątki łączy w całość obyczajowo - sensacyjne tło.

Nie porwała mnie ta historia. Moim zdaniem autor miał pewien pomysł ale zrealizował go w mało przekonujący i chwilami naiwny sposób. Nie jestem miłośniczką "Małego Księcia", a książka Michel'a Bussi to zdecydowanie też "nie moja bajka".

Ewa G.D.

 

M.Bussi - Kod 612 Kto zabił Małego księcia - Autor napisał książkę w oparciu o "Małego Księcia" Saint Exupery. Utrzymuje bajkową scenerię, snuje różne hipotezy na temat tego kto zabił Małego Księcia. Pytania te pozostawia bez odpowiedzi???

Ewa Z.

Pozycja zdecydowanie dla Wielkich fanów Małego Księcia, a ja nie należę nawet to tych zwykłych... Dla mnie pretensjonalna jak pierwowzór. Plusem jest to, że jak w MK, każdy z członków klubu no i chyba też czytających ma swoją, idealną dla siebie hipotezę tego, co się stało. Dużo "smaczków" nawiązujących do inspiracji, natomiast cała historia wg mnie pisana na siłę, naciągana. Intryga grubymi nićmi szyta i nie jestem w stanie zrobić wystarczającego fikołka mentalnego, żeby mnie pociągała. Może tak być też dlatego, że główne postaci były takie... nie dla mnie. Wątek Nevena i Ondine od początku był przewidywalny. Nie mogłam przez to ani ich polubić, ani nawet wczuć w historię. MINUS ZA BEZCZELNY I NIEPOTRZEBNY SPOILER DO KSIĄŻEK AGATHY CHRISTE

OLGA

Książka w fabularyzowany sposób próbuje przybliżyć zagadkę śmierci autora "Małego Księcia". Główny bohater wraz z młodą dziennikarką odwiedzają kolejnych członków elitarnego klubu miłośników "Małego Księcia", by ustalić jak zginął autor. 

Fabuła jest miejscami dość dziecinna i najwyraźniej ma odtworzyć w pewien sposób klimat "Małego Księcia". Mi osobiście jakoś to nie przeszkadzało, ale też na pewno nie stanowiło dla mnie waloru powieści. Wydaje mi się, że książka szczególnie może przypaść do gustu wielbicielom "Małego Księcia". Dla mnie (nie dla fana "Małego Księcia") największą wartość stanowiło samo zainteresowanie śmiercią autora, jak i przedstawienie hipotez jak mógł umrzeć. Temat ciekawy, a książka może być.

JAKUB
 
 




Nie znałem tego autora, nie znałem serii z komisarz Niną, ale skoro "CZARNE" poleca, to nie było wyjścia :) By mieć lepszy, szerszy pogląd na sprawę najpierw wziąłem się za "Dom bez klamek", pierwszą część serii. Okazało się, że to "się czyta"! Krótko mówiąc, bo tu nie miejsce na recenzję tamtej książki, była zaskakująco dobra.

Z lekkim niepokojem, ale i ekscytacją zacząłem czytać "Źródło" i... było świetnie. Okoliczności, bohaterowie, akcja, styl, zagadka - wszystko mi się podobało. Mimo, że były odniesienia do wcześniejszych części serii, to zupełnie mi to nie przeszkadzało (ale dobrze, że znałem pierwszą część). Dawno nie czytałem tak dobrego kryminału polskiego autora!

Dziękuję wydawnictwu za ten prezent i teraz z przyjemnością sięgnę po pozostałe części serii z komisarz Niną.

Wiesiek

 
 
Mała, hermetyczna społeczność, tajemnicza zbrodnia, nierozwiązana sprawa sprzed lat. To wszystko w teorii przepis na dobrą książkę. Natomiast mnie ta historia nie porwała, czegoś mi brakowało. Ta książka nie była zła, była po prostu poprawna. Oczywiście rozwiązanie trochę mnie zszokowało, ale nie na tyle, żeby wszystkim polecać tę książkę.


Tak na marginesie, pomysł na przesłuchanie 1,5 - rocznego dziecka mnie rozbawił, tak samo z resztą, jak każda wizyta Niny na oddziale pediatrycznym.

OLGA

 

 

 

 
Następne spotkanie - w listopadzie i jak zwykle w "kryminalny wtorek";) Omawiać będziemy kryminały: Michała Śmielaka, Marka Żaromskiego i dzięki uprzejmości Wydawnictwa REBIS - Dennisa Lehane.

Jesień sprzyja "zaszyciu się" pod kocykiem z kubkiem gorącej herbaty/kawy, dobrym ciastem oraz niebanalnym kryminałem.. czego wszystkim życzymy.


Moderatorki KPK: Anna i Izabella