poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Zaraza jedna

Otwieram lodówkę, a tam koronawirus.


Od wybuchu epidemii w Wuhan media nieustannie bombardują nas doniesieniami o nowej chorobie. Dawka informacji zwiększa się proporcjonalnie do ekspansji wirusa. Kwestia nowego zagrożenia szybko stała się tematem rozmów, a nawet sporów, bo gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania, a każde eksperckie. Problem roztrząsany jest również w internecie, trudno znaleźć „niezawirusowaną” stronę web. Koronawirus zagościł na stałe w naszej świadomości, trochę niepokoi chyba każdego. Jak sobie poradzić z tym niepokojem? Prawdopodobnie najlepiej, zdobywając wiedzę na temat przeciwnika, ale nie taką od „ekspertów” radzących usypiać zwierzęta domowe, albo pić spirytus i nosić wąsy zamiast maseczki.

I tu się okazuje, że o rzetelną wiedzę trudno. Specjaliści dopiero badają wirusa, a w Sieci informacji jak na lekarstwo. Na stronach rządowych, serwisach WHO (nietłumaczonych!), czy w opracowaniu Medycyny Praktycznej jest wiele przydatnych informacji, ale temat jest gorący, chciałoby się wiedzieć więcej.
W tej sytuacji jak zwykle z pomocą przychodzi literatura. Nie tylko fachowa, bo fachowcy jeszcze w tym fachu stawiają pierwsze kroki, ale ta piękna, która opowie nam o wirusach, a prawdopodobnie pięknie się skończy, ku pokrzepieniu serc. Oczywiście, nie są to książki o koronawirusie, ale o podobnej w przebiegu grypie.
Biblioteka dysponuje kilkoma pozycjami traktującymi o epidemiach.
Najbardziej oczywiste to „Dżuma”, „Miasto ślepców”, „Miłość w czasach zarazy” czy „Pora deszczów”. W tych jednak choroby są bardziej dostojne,a tematyka medyczna jest nośnikiem bardziej złożonych idei.
Trochę podobnie jest w „Bastionie” S. Kinga. Opowiada raczej o tych, którzy epidemię przeżyli i jaki ona miała wpływ na morale ludzkości. Ten temat dopiero przed nami, ale znajdziemy w dziele Kinga również fantastyczny opis roznoszenia zarazy, lekceważenia pierwszych symptomów choroby, a to już bardzo na czasie.
„Z krwi i kości” N. Roberts także opisuje świat już po. Na pocieszenie niektórzy ocaleńcy dostali super moce i mogą je wykorzystać do budowania nowego świata.
„Epidemia” A. Kavy opowiada o grożącej USA epidemii, która jest wynikiem spisku.


https://bit.ly/2RcHgPc

„Pandemia” R. Cooka tytułem idealnie wpisuje się w teraźniejszość. Jej tematem jest wprawdzie grypa, ale z oczywistych względów trudno o powieść o COVID-19. Wart zaznaczenia jest fakt, że autor specjalizuje się w thrillerze medycznym, a z wykształcenia jest lekarzem. Bohater książki, nieznośny Übermensch z problemami w wyrażaniu emocji, aby odsunąć od siebie temat dominującej żony-szefowej i chorej na autyzm córki, postanawia rzucić się w wir pracy. A wir ten rodzi właśnie nowy śmiertelny wirus. Wartka akcja, dające się rozwiązać, ale nieoczywiste zagadki kryminalne i rewelacyjne opisy procedur medycznych i biurokratycznych sprawiają, że książkę tę czyta się jednym tchem przy okazji przyswajając sobie sporą dawkę wiedzy o mechanizmie działania organizmów chorobotwórczych.
Na koniec warto powiedzieć „sprawdzam!” i sprawdzić, czy pan doktor Cook się aby gdzieś nie pomylił. Można tu użyć któregoś z dostępnych w WBP podręczników dla studentów medycyny, ale jestem za szczupła w uszach, żeby cokolwiek z nich zrozumieć. Dlatego wybrałam pozycję popularnonaukową autorstwa J. Aberth'a „Spektakle masowej śmierci. Plagi, zarazy, epidemie”.

 Jeden z rozdziałów książki tej poświęcony jest grypie właśnie i można się z niego dowiedzieć masy ciekawych informacji. Na przykład, czemu nie ma skutecznej szczepionki, a większość epidemii ma źródła w Azji, czym różni się przeziębienie od grypy, dlaczego „hiszpanka” pochłonęła tak wiele ofiar i co oznaczają tajemnicze skróty H, N (jak H1N1), SARS i MERS.
Aberth opisał także dżumę, AIDS, ospę i gruźlicę. Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby o nich czytać.

Ania