wtorek, 6 lutego 2024

VI Spotkanie Klubu Powieści Kryminalnych


  

 

 

 

 

16 stycznia 2024 r. w Olsztynie podczas kolejnego spotkania Klubu Powieści Kryminalnych omawiano kryminały: "Holly" Stephena Kinga oraz "Oszustka" Agnieszki Śmigielskiej.

Oto kilka recenzji, które napisali członkowie Klubu - stworzonego przy Wypożyczalni Głównej Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie.

 


Jest to moje pierwsze spotkanie z Holly, ale myślę, że nie ostatnie, jestem ciekawa jej przeszłości. Książkę czytało się sprawnie, co jest niewątpliwie plusem. Dość szybko można ogarnąć co się dzieje, ale tajemnica chyba nie była zamiarem tej książki. Nawet podobał mi się wątek pandemiczny, czasem miałam wrażenie, że za dużo go było, ale z drugiej strony wystarczy sobie przypomnieć te 2 lata wstecz, jak wszystko było tym zdominowane. Na pewno był to interesujący sposób na pokazanie problemów Holly i jej radzenie sobie z żałobą. Jej obsesja na punkcie środków ochrony osobistej odzwierciedlała tę niemoc i brak kontroli nad zdrowiem i życiem matki (zwłaszcza, jeśli czuła, że tej śmierci można było uniknąć). Ten neurotyzm też był zaletą dla niej, ponieważ unieszkodliwiał ją w oczach innych, co z pewnością pomagało w pracy. Toksyczność relacji z matką też pokazany został całkiem wiarygodnie, m.in.: niemożność wybaczenia, gniew, ale mimo wszystko ból tej straty... Wątek z intuicją to już wględnie był cudowny, coś co wydaje się najbardziej logicznym posunięciem, ale mimo wszystko czujesz w środku, że to będzie błąd (co potem znajduje swoje odzwierciedlenie w fabule), ale robisz to, bo wydaje się słuszne. A może to podświadomość łączy już wszystkie wątki? Penny trochę irytowała, zwłaszcza na końcu, ale też było to zrozumiałe. Podsumowując nie jest to najlepszy kryminał jaki powstał, ale była to przyjemna lektura i to się ostatecznie liczy.

Olga

 

"Holly" S. Kinga początkowo zawiera wiele wątków, pozornie nie powiązanych ze sobą, dlatego pierwszych kilkadziesiąt stron  "zmęczyłam" i nie wciągnęły mnie za bardzo. Ale im dalej w las, tym   pogubione wątki stają się logiczne, akcja bardziej się rozkręca, robi się wartka i .. przerażająca. Nasza bohaterka sprawnie prowadzi śledztwo, ale jeden moment nierozwagi przeważył, że ona również znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Atmosfera w książce powoduje narastające napięcie, zaciekawienie i wręcz budzi grozę, przez co, jak masochistka, bałam się, ale nie mogłam przestać czytać... ale temu służą thillery. Polecam.

Anna

S.King - Holly - dobre pióro, głównym tematem jest kanibalizm. Początek książki interesujący, środkowa część trochę rozwlekła, brawurowe zakończenie..

Ewa

 

Książka napisana interesującym, przyjemnie dającym się czytać, stylem. Piękne tłumaczenie na polski. Pomysł autora makabryczny, niemieszczący się w moich gustach literackich. To, co niektórzy określali jako "rozwleczenie" akcji przyjmowałam z ulgą. Mogłam z przyjemnością poznawać inne, całkiem interesujące wątki powieści. Odnosiłam często wrażenie, że to jakby dwie - trzy powieści złożone w jedną książkę, ale styl pisarza to wynagradzał.

Krystyna


 

 

W porównaniu do niedawno przeze mnie czytanej innej książki Kinga, która nie przypadła mi szczególnie do gustu ("Później"), ta mnie na prawdę wciągnęła i cieszę się, że mogłem ją przeczytać. Bardzo podobał mi się pomysł, że zabójcami było dość niepozorne starsze małżeństwo. Osadzenie fabuły w czasie pandemii COVID to też moim zdaniem super pomysł. Jestem ciekawy jak będą tę książkę w przyszłości odbierały osoby, które nie przeżyły światowej walki z korona-wirusem. Jest to rodzaj kryminału, w którym prawie od razu wiadomo, kto jest sprawcą, mimo to książka trzyma w napięciu. Stwierdzam, że King potrafi pisać kryminały. Jako niewielki minus mogę wskazać, że książka bardzo mocno osadzona jest w amerykańskich realiach - niektóre nazwy własne niewiele mi mówiły.

Jakub
 
 
 

Głównymi postaciami S. Kinga i A. Śmigielskiej są kobiety: detektyw z uprawnieniami Holly Gibney i Marta Nowak z domu Rajska. Obie inteligentne niesamowicie panie walczą o ujawnienie kanibali (Gibney) i zapobieganie zagrożeń dla rodziny własnej (Marta). Nie mam nic przeciwko kobietom zajmującym się dochodzeniom do „prawd” w kryminałach ani do autorek tych kryminałów, chociaż polski rynek powieści kryminalnej opanowały Panie jako autorki i bohaterki ich książek. Zastanawianie się kto lepiej zna się na psychice „bohaterek” jest dalej w toku rozważań, autorka czy autor. Obie książki są „grubymi” liczącymi wiele stron dziełami, z szerokimi opisami prowadzącymi stopniowo (bardzo stopniowo) do finału ratującego ich osobiste życie powodując „doprowadzenie” do finalnego wyjaśnienia całej zagmatwanej drogi dojścia do finału zwycięskiej prawdy i praworządności. Dosyć krwiożerczo postępuje Holly, która zabija spektakularnie małżeństwo kanibali (pewno wg Kinga), bo z kanibalami należy postępować równie brutalnie jak i oni w swoim niecnym życiu postępowali ze swoimi ofiarami. Podobnie mordercze finały w wykonaniu Holly Gibney S. King opisał już we wcześniejszych swoich powieściach: „Pan Mercedes”, „Znalezione nie kradzione”, „Outsider”. Okoliczności w jakich znalazła się Holly wyglądają i wymuszają takie (mordercze) ostateczne zachowania. Pewno dlatego też, że autor jest przekonany o tym, że żadne drogi prawno-proceduralno-sądowe nie mają sensu, by zachować „takich” przestępców przy dalszym życiu. Marta Nowak też „zabija” dając jednak „prawu” sprawcę i dowody sprawcę wskazującego. Jednym słowem oszustką jest do końca i taką w rodzinie pozostaje, skrywając gdzieś tam, w ciemnych zakątkach myśli, poprzednią, pierwszą rodzinę z której wyszła. Czy wyparła się swoich korzeni, wyuczonych w dzieciństwie zachowań rodzinnych? Obie lektury, obie panie bohaterki, „trzymają” czytelnika (mnie też) w pełnej napięcia ciekawości. Co się wreszcie stanie? Jak wybrną z tarapatów w jakich się znalazły? I chociaż można właściwie przewidzieć (dobra ma zwyciężyć!), to dojście do „zwycięstwa” jest bardzo frapujące. A oto przecież w kryminale chodzi!

Jerzy

 

Ciężko się czytało tę książkę - nie przez język, ten był przystępny, ale przez kreację głównej bohaterki. Bardzo mnie irytowało jej zachowanie, jej decyzje, wszystko było pozbawione sensu, logiki. Nie potrafiłam wczuć się w historię. Jeśli chodzi o Martę, to myślę, że większość jej problemów z zatajaniem prawdy, poczuciem ze wszystkich oszukuje wychodzi z nieprzepracowanej traumy. Nie ma nic złego w wyrwaniu się z biedy, patologii czy matki alkoholiczki. A z kim jak nie z mężem rozmawiać o takich sprawach? Kolejna jest obsesja na punkcie Olka. Serio, kobieta ma męża i dzieci, których jak twierdzi kocha, jest szczęśliwa i wszystko, co robi w tej książce robi dla nich, a mimo to cały czas myśli o byłym z czasów studiów. Całe to "stalkowanie" go nie jest normalne. Natomiast Artur to zupełnie oddzielna historia. Od początku wydawał się podejrzany. Cały czas przypominał głównej bohaterce o tym co zostawiła, wprowadzał w poczucie winy i docinał, jakby to, że wyrwała się z patologii było jakąś zbrodnią. Próbował jej to udowodnić na każdym kroku. Tak w ogóle część wątków zakrawała na komedię. Samo zakończenie było jakieś takie ehh.. Niby szok itp., ale jakoś nie widzę opcji, żeby sobie tak spokojnie wróciła do domu, policja za jakiś tydzień, max 2 by się do niej odezwała. Książka w ogóle mnie nie porwała..

 Olga

 

Akcja „Oszustki” Agnieszki Śmigielskiej wciąga czytelnika od pierwszej strony. Marta, lekarka weterynarii wiedzie poukładane życie, ma ciekawą pracę i szczęśliwą rodzinę. Przeszłość pozostawiła za sobą, a o trudnym dzieciństwie nie wspomina nikomu. Wydarzenia kolejnych dziesięciu dni zmuszają bohaterkę do spotkań po latach i zmierzenia się ze wspomnieniami. Wątek kryminalny, szybkie zwroty akcji, pomysłowość Marty przy jednoczesnym zachowaniu zimnej krwi w nieoczekiwanych sytuacjach sprawiają, że od „Oszustki” trudno się oderwać. Doskonała, świetnie napisana powieść - polecam!

Ewa

 

Oszustka - ciekawy thriller psychologiczny z zakończeniem pod znakiem zapytania. Tytuł książki odzwierciedla postępowanie głównej postaci.

Ewa 

Jak to się ludzie w życiu męczą. Biedna ta bohaterka. Błyskotliwie napisana, ale wydumana powieść. Czy naprawdę zakamarki Wrocławia są takie straszne?. 

Ps. podziwiam z jednej strony cierpliwość, a z drugiej naiwność męża bohaterki.

Krystyna

Po pierwsze, aż trudno mi uwierzyć, że to dopiero debiut autorki. Aleksandra Śmigielska ma bardzo sprawne pióro, więc w przyszłości możemy się spodziewać innych, nawet ciekawszych pozycji. Na duży plus muszę wskazać, że byłem trochę zaskoczony tym kto finalnie okazał się sprawcą całego zamieszania. Interesująco wypadła też przeszłość bohaterki, na której w zasadzie oparta była cała książka. Ponadto chyba pierwszy raz czytałem książkę, która się dzieje w Bydgoszczy. Z minusów mogę wskazać poetyckie opisy, które od czasu do czasu wstawiała autorka. Gryzło mi się to trochę z klimatem reszty powieści..

Jakub

 
Następne spotkanie odbędzie się na wiosnę - 12 marca 2024 r. i jak zwykle w "kryminalny wtorek";)  Omawiać będziemy kryminały: Katarzyny Puzyńskiej i Malin Stehn. Nie możemy się doczekać Waszych recenzji.. i do zobaczenia mamy nadzieję już w cieplejszym klimacie ;)
 
/Moderatorki KPK: Anna i Izabella.