W maju tego roku, zaprosiliśmy użytkowników biblioteki do zabawy w konkursie MIKROhistorie. Zadaniem uczestników było stworzenie krótkiej, dowolnej formy tekstowej, wykorzystującej w swej treści, zaproponowane przez nas słowa. Zobaczcie jakie prace powstały. Prezentujemy tylko te, które zostały wyróżnione😀
Autorką poniższej pracy jest nasza czytelniczka pani Marta
Powiedzieć, że był to mroźny dzień, to tak jak by nic nie powiedzieć! Pod naszymi nogami skrzypiało, śnieżyca odeszła ustępując miejsca gwiazdom, które rozgościły się na niebie. Nasze dłonie spotkały się nie całkiem przypadkiem, to Ty chwyciłeś mnie w chwili gdy myślałam, że wyłożę się wprost pod nogi przechodniów. Szczęściem byłeś blisko a Twój uśmiech i uścisk wywołał motyle w moim brzuchu! Dotarliśmy do kawiarni gdzie unosił się zapach cynamonu, goździków i cichutko przygrywały skrzypce. Niesamowity klimat. Romantyczny nastrój udzielił nam się od pierwszej chwili a gdy sączyliśmy grzane wino, pomyślałam, że tak jest dobrze, że ta chwila może trwać wiecznie! Przy pożegnaniu wręczyłeś mi prezent, książkę „Klątwa ruin”. To był cudowny wieczór, zasypiałam pełna dobrych przeczuć...
Autorką poniższej pracy jest nasza czytelniczka pani Kinga
Komu dziękować za to spotkanie?
Czyżby to gwiazdy mi Cię zesłały?
Klątwa rzucona niespodziewanie
Wzmogła uczucia, co dojrzewały
Zimowy klimat, sroga śnieżyca
Wiatr chłodem smaga zmarznięte dłonie
Stojąc zziębnięta w blasku księżyca
Czuję jak wewnątrz wszystko mi płonie
To nie motyle, skrzypce, czy wino
Stworzyły nastrój tak czarujący
To Ty tuż obok, z uroczą miną
Jesteś bez reszty wystarczający
Komu dziękować za to spotkanie?
Czyżby to gwiazdy mi Cię zesłały?
Klątwa rzucona niespodziewanie
Wzmogła uczucia, co dojrzewały
Zimowy klimat, sroga śnieżyca
Wiatr chłodem smaga zmarznięte dłonie
Stojąc zziębnięta w blasku księżyca
Czuję jak wewnątrz wszystko mi płonie
To nie motyle, skrzypce, czy wino
Stworzyły nastrój tak czarujący
To Ty tuż obok, z uroczą miną
Jesteś bez reszty wystarczający
Autorką poniższej pracy jest nasza czytelniczka pani Danuta
Treblinka, ostatni dzień roku 1943. Zmarznięte dłonie szarpały skrzypce nie wydobywając z nich żadnego dobrego dźwięku. Na dworze śnieżyca. Stoimy w zimnym ganku dobrą godzinę, czekamy aż każą nam wejść do środka. Marzę o tym by było tam nieco cieplej. Boję się. Boję się, że moje palce zupełnie zdrętwieją. Noworoczne spotkanie obozowych oprawców, ostro zakrapiane winem nie wróży nic dobrego. Zostaliśmy zagonieni by przygrywać kolędy, by stworzyć świąteczny nastrój. Jednak czuję, że nie dam rady, odpływam, widzę motyle i gwiazdy nad moją głową... przytłaczają mnie... Przypominam sobie bajkę czytaną mi przez mamę „Dziewczynka z zapałkami”, czuję się jak ta dziewczynka, pragnąca ogrzać dłonie o promyk zapałki. Ostatnia moja myśl to słowa klątwy, którą szepczę ostatkiem sił...