środa, 7 lipca 2021

Niemcy od A do Z - F jak Fußball, czyli piłka nożna

 


W sumie nie wiadomo, jak to było z tą piłką nożną. Kiedy zaczęto w nią grać? Cóż, nawet najstarsi Chińczycy tego nie pamiętają… Tak, bo już dawno przed narodzeniem Chrystusa kopano w Chinach w piłkę. Ale nie tylko oni: Majowie i Aztekowie też lubili sobie poodbijać.

Jednak to w Anglii, w 1846 r. na uniwersytecie w Cambridge ustanowiono pierwsze reguły tej gry. W 1857 r. powstała pierwsza na świecie drużyna piłkarska Sheffield F.C. i to tam narodziła się piłka nożna w formie, jaką dziś znamy. Ale przecież my tu nie o Anglikach, tylko o Niemcach! Już piszę, jak to się stało, że piłka trafiła do tego kraju i zadomowiła się na dobre.

Piłka przepłynęła za wodę razem z Anglikami najpierw do Szwajcarii. Tam bowiem wysyłano młodzież na nauki do tamtejszych prestiżowych szkół. Anglicy szybko zarazili swoim sportem pobliskie kraje - Francję, Włochy oraz Niemcy. Do popularności piłki nożnej bardzo przyczynił się rozwój mass mediów. Pierwsze relacje z meczów były chętnie słuchane i oglądane. Nie ma co się okłamywać, futbol nie jest skomplikowanym sportem, jego zasady poznajemy już w przedszkolu, więc jego popularność nikogo nie dziwi – aż 65% Niemców interesuje się tym sportem. Piłka to świetna forma spędzania wolnego czasu – 24% jej fanów gra w piłkę, to również dobry pomysł na rozpoczęcie rozmowy.

Niestety nie powiem Wam, dlaczego akurat Niemcy są tak dobrzy w tym sporcie. Bo to bogaty kraj? Bo stać ich na dobrych trenerów, zawodników, infrastrukturę? Może jakieś specjalne predyspozycje, cechy charakteru? Wielkim zaskoczeniem dla mnie było odkrycie, że kobieca drużyna futbolowa odnosi jeszcze większe sukcesy niż męska! Panie już 2 razy zdobyły mistrzostwo świata, osiem razy mistrzostwo Europy. W 2016 roku w Rio zdobyły olimpijskie złoto, co panom się niestety nie udało…

Jak już wcześniej wspominałam, piłka to pieniądze, a pieniądze to stadiony. Największy (pod względem miejsc dla kibiców, ponad 80 tys.) znajduje się w Dortmundzie, za nim plasują się Berlin oraz Monachium. Sześć z nich jest oznaczonych pięcioma gwiazdkami, co uprawnia je do przeprowadzania na nich meczów Ligi Mistrzów UEFA oraz mistrzostw świata. 


Jest też pewien cud piłkarski zwany „cudem w Bernie” (nawet nakręcono o tym film!). Posłuchajcie, bo było to tak: po wojnie Niemcy nie byli mile widziani nie tylko na imprezach sportowych. Pierwsza okazja do debiutu nadarzyła się dopiero w roku 1954. Nikt nie spodziewał się, że Niemcy (RFN) dotrą do finału… a jednak. To, co się stało dalej to był rzeczywiście jakiś cud. Ten najważniejszy mecz miał się rozegrać na Wankdorfstadion w Bernie – Niemcy kontra Węgrzy. Ha, a wtedy drużyna Węgrów to była potęga, na mistrzostwach nie przegrała żadnego meczu – 28 wygranych i 4 remisy. Oprócz tego mistrzostwo olimpijskie, pogrom Anglików (dwa razy, w tym sensacyjne 7:1). Ja bym już walizki do domu pakowała, tymczasem Niemcy nie przestraszyli się Goliata. A mecz był jak najlepszy dramat filmowy – zrywa się ulewa, Niemcy mają nowe buty od Adidasa (tak, tak, Adiego Dasslera, z rozdziału „E wie Erfindungen”!) z ekstra korkami na błotniste podłoża… Czy to im pomoże, czy pogrąży!? Co dalej? Przecież Wam nie powiem, bo nic nie obejrzycie ani nie przeczytacie! Zostawię Was z tym dramatycznym zakończeniem…


Propozycje dla dociekliwych dostępne w Wypożyczalni Literatury Pięknej i Obcojęzycznej w Starym Ratuszu:

https://tiny.pl/9qltt


https://tiny.pl/9qltw



https://tiny.pl/9qltf