Ludzie często zastanawiają się nad faktem, że w Niemczech są dwa Frankfurty, jeden nad Odrą, drugi nad Menem. Można się pomylić, ale w sumie to żaden europejski ewenement… Olsztyny też są dwa!
Frankfurt jest
doskonale położony i skomunikowany ze światem – tutejsze lotnisko oferuje loty
chyba w każdy zakątek świata. Jak to Niemcy, nie mogło też zabraknąć motywu eko
w postaci największego lasu miejskiego na świecie – aż
Co jeszcze jest
niezwykłego we Frankfurcie? Jedno wydarzenie, które zadecydowało o wyborze tego
miasta do mojego niemieckiego alfabetu – Targi Książki! Prawdziwy raj dla
wszystkich moli książkowych. To największe tego typu targi na świecie (około 7000 wystawców z ponad 100 krajów; 2500
wydarzeń) szczycące się ponad 500-letnią historią. W tym roku z powodu wirusa zmieniły konwencję i przeniosły się do
Internetu (na kanale YouTube można obejrzeć ciekawe rozmowy, dostępne po
angielsku, niemiecku a także po polsku - https://www.youtube.com/channel/UCzOzewk_c1VGUsLF_zRa3cg). W
sumie to nie taki zły pomysł, bo w ten sposób więcej osób może w nich
uczestniczyć, niestety nie ma buszowania między regałami ani dotykania świeżo
wydanych tomów. Może za rok będzie hybrydowo, kto wie? Na targach najbardziej
podoba mi się idea Gościa Honorowego, czyli kraju lub regionu, który będzie
mógł w oddzielnym pawilonie zaprezentować swoją historię, kulturę oraz
oczywiście literaturę. Tradycja ta jest kultywowana od 1988 roku, a jej pierwszym
uczestnikiem były Włochy. Polacy też otrzymali takie zaproszenie w 2000 roku.
Jak już wcześniej pisałam ze względu na swoją lokalizację oraz infrastrukturę Frankfurt jest idealnym miejscem także na inne targowe imprezy, dla każdego coś dobrego: hobby, rzemiosło i materiały artystyczne, towary konsumpcyjne, technologie audiowizualne, kosmetyczne muzyczne, samochodowe, zdrowie, tekstylia, branża mięsna – dobra, mają targi wszystkiego!
Drugi Frankfurt, nad Odrą, też jest ciekawy. Z polskich Słubic do Frankfurtu jest rzut beretem, a właściwie spacerek mostem Przyjaźni. Do końca II wojny światowej Słubice były dzielnicą Frankfurtu, ale po konferencji Poczdamskiej to się zmieniło. Tutaj znajduje się jeden ze słynniejszych uniwersytetów – Viadrina.
W jednym z tamtejszych
kościołów można zobaczyć Antychrysta. Mowa tu o kościele luterańskim St. Marien
Kirche. Nie, nie mieszka w nim Antychryst, tylko jest na jednym z witraży.
Zresztą z nimi też były przygody. W 1946 r. Rosjanie wywieźli je do siebie i
odnalazły się dopiero w latach 90-tych. Wróciły do kościoła w 2001 r., ale nie
w całości, kolejne części przywieziono w 2007 r.
We Frankfurcie nad
Odrą jest też rzeźba sportowca buntownika - Hermanna
Weingärtnera. A było z nim tak: w 1896 r. w Atenach odbyły się igrzyska
olimpijskie. Niemcy je zbojkotowali i nie pozwolili żadnemu sportowcowi
wziąć w nich udziału. Cóż, jeden z nich nie posłuchał, ba, nawet zdobył 3
medale i ustanowił rekordy olimpijskie. Niestety po powrocie do kraju został
zdyskwalifikowany dożywotnio. Ale we Frankfurcie chyba go lubili, miał tutaj
swój ośrodek pływacki i nikt mu nie wadził.
Na koniec jeszcze
jedna ważna rzecz na literę F – Frankfurterki! Wyobraźcie sobie, że to wcale nie
jest współczesny wynalazek kulinarny, bo były już znane w średniowieczu. W
Niemczech jest to marka chroniona, ale poza krajem, każda niemiecka kiełbaska
staje się frankfurterką. A Niemcy, jak to oni, potrafią o niej opowiadać,
jak o najbardziej wyszukanej potrawie: przygotowana z najdelikatniejszego mięsa
wieprzowego, nie skalana solą peklową, wędzona pod okiem najznamienitszych
masaży na piękny złoty kolor, skórka matowa, jednak lekko połyskująca
świeżością. Najlepiej smakuje z musztardą, a prawdziwym faux pas jest gotowanie
takowej. O nie! Kiełbaskę należy ogrzać w gorącej kąpieli, bo inaczej skórka
pęknie i będzie klops!
http://bityl.pl/tqHqw |
http://bityl.pl/ul45X |